Dzień dobry, witamy po krótkim okresie przerwy – ja czyli Wydawca i Janusz autor. Niebawem zaprezentujemy nowy wiersz, a tymczasem chciałbym rozwinąć temat pochodzenia i przyszłości poezji kulturystycznej (o warsztacie literackim Janusza pisałem już w pierwszym wpisie na tym blogu, w marcu bieżącego roku).
Poezja kulturystyczna, którą Wam prezentujemy, jest głównym nurtem grupy literackiej zwanej Ariergardą Trójmiejską (jako luźne nawiązanie do Awangardy Krakowskiej).
Nie od dziś wiadomo, że poezja kulturystyczna jest niechcianym dzieckiem pól kultury. Środowisko literackie podchodzi do niej z dużą podejrzliwością, a nawet obrzydzeniem. Kulturyści natomiast odwrotnie – traktują poezję z obrzydzeniem, a tylko czasami z podejrzliwością.
Owszem, utwory Janusza na pierwszy rzut oka wyglądają na prześmiewcze, w istocie swej są co najwyżej z przymrużeniem oka. Drobne elementy humorystyczne, również w formie opisów, zdjęć, dygresji i wyjaśnień nie powinny przesłaniać takich zalet poezji kulturystycznej jak dbałość o formę, koncentracja w temacie, czy wgląd w strukturę emocji i ciała.
Poezja kulturystyczna to soczewka, w której przejrzeć może się Polska XXI wieku. Z uporem i żelazną konsekwencją zadawać będziemy pytanie:
czy mózg jest mięśniem?
Musi być! Ale jeżeli tak to gdzie odpływa pot???
po czole? 🙂
ostatni raz mój mózg był mięśniem w 1979 roku
Po tej pięknej serii ripost – nie sądzę. Pozdrawiam.