W ubiegłym tygodniu obiecałem przedstawić kulisy powstania utworu „Abeesy” Janusza z tomiku wierszy „Ciężkie słowa”. Oto one.
To było 2 lata temu, prawie dwa lata temu. Dwa lata bez miesiąca właściwie. Wiosna 2010. Na Islandii wybucha wulkan Eyjafjallajökull. Gdzieś tam na niebie przesuwa się olbrzymia chmura pyłu wulkanicznego i blokuje samoloty, a Janusz ćwiczy ABS’y. Korzysta z planu treningowego ABS II, czwarty czy piąty poziom. Ćwiczy w swoim mieszkaniu w bloku pośród innych bloków. Zachodzi słońce i odbija się w oknach tychże bloków, brzuch pali go od tych abeesów jak cholera, a tu jeszcze to ostre, pomarańczowe światło. W telewizji mówią cały czas, bez ustanku, o tej, również cholernej, chmurze i samolotach. Można by pomyśleć, że popiół wulkaniczny już się zbiera na parapecie.
Czyli zgadłam z tym pyłem wulkanicznym… Ale jestem mądra!
Otóż to!